chcę coś powiedzieć ale nie umiem.
Lęk przeszywa całe ciało, mrozem dotknięte.
Skrzydłami tulisz mnie do siebie.
Czy to już czas?
Nie martwiąc się o strach gasisz pochodnie strudzonego oddechu.
Chwytasz dłoń,
unosimy się ku zimnemu podmuchowi w tę zimową noc.
Nagość nie ziębi, nie wstydzi.
Dziękować pozostaje tylko bez twarzy komuś.
W nieświadomości nadchodzącego jutra,
gdzie istnienie pochłonie życie,
spojrzę na Wasz bieg.
Nie doświadczę już go.
Już nie muszę.
Czarne skrzydła okazały się łaskawsze,
niż ten nasz kurwidołek złoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz