wtorek, 8 lipca 2014

Białe kaftaniki

W świecie mechanicznych osobników
w białych bez umysłu
pełzną ku niestrudzonemu trwaniu
Tam zbiegła się wygoda z niewolnictwem.
Roboty przygniatają siebie wzajemnie
by za kroplę oleju zniszczyć kawał blachy drugiego
Niestrudzenie za darmo niszczyć samego siebie
Gardząc niczego nieśmiadomemu drugiemu.
Czyniąc drugiemu co im niemiłe.
By kawałek innej blaszki dostać.
Stop metalu, kawałek papierka.

Wśród umysłów stępionych
niebieskie światła z kwadratowego pudełka
olejem napędowym, krótka hibernacja
śrub dokręceniem.
Piękącym żarem język cięty,
noga postawiona, by drugi przewrócony
wykpiony został.

Bestie
Jedne szczekają, drugie warczą.
Jeden dla drugiego Kainem.
Goniącym, by Abla zniszczyć.
Blaszki się mnożą, szczebelek po szczebelku
aż nadejdzie monstrualny potwór,
Nie do ugryzienia, nie do stłamszenia.
Godności brakło,
Roboty zniszczone.
Metalowe serce drga.
Z żywotów ciężkich
na złomowisko trafić gdzie każdy taki sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz