ciągle myśle o kiełbasie
Myślę, co by dać mym gościom
przecież nie mogą wyjść najedzeni przenośnią.
Na razie siedzę u fryzjera
Tu mnie przyciął, tam z lekka krew się wyciera.
Ale to nic i tak go lubię, że jego ręka to nie atrapa.
Siedzę i siedzę,
Skrobie, głaszcze niemiłosiernie
biadoląc o pogodzie, to wszystko takie bezimienne.
Ciągle myślę o tej dziwnej istocie
krzykliwej, mającej muchy w nosie.
Tu miła, tam sroga.
Jak do Boga to tylko trwoga.
przenikliwie szydzi,
oczernia i pali me szyki.
Działaniem swym niezmęczona
Zbiorem myśli bezczelnych upamiętniona.
Zapomniana wcale
Biorę głęboki oddech, bo to nie leży mi
najmniej.
Tudzież spodobała mi się ta kobieta
czerwone włosy, trochę ona nadęta.
Wypaść z pamięci nie może.
Żarówka w mózgu gasnąca nie pomoże.
Rude włosy jej,
Ciągle chrypi mój głos, jak przypomnę sobie
wdzięk jej.
Bezczelności, trochę kpiny nadało czaru
a to wszystko to nic.
Jakkolwiek by to nie zabrzmiało.
Lubię ją z czy bez szmalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz