dobry Boże.
Choć pragnąłem usłyszeć
niezliczone ilości słów.
Gdy pragnąłem spokoju,
dostałem śmierć,
Gdy pragnąłem miłości,
dostałem legiony Sukubów.
Gdy chciałem być kimś,
zostałem sponiewierany.
Choć być może to są Twoje
odpowiedzi.
Choć słowa łatwiejsze,
by były w swej rzeczywistości
nijakie, bądź pełne wartości.
Chciałbym zrozumieć,
ile światu jestem potrzebny Ja,
a ile zedrzeć warstw mej
duszy muszę zerwać,
by ukrócić mej
ignorancji i próżności.
Dobry Boże,
Czy czytasz me wołanie?
Ja nie chcę istnieć,
jako półśrodek
w świecie pełnym
głupich zagadek.
Chcę wiedzieć na czym stoję,
chcę słyszeć w czym problem,
od kogo muszę pobrać lekcję.
By zrozumieć człowieka,
by podjąć tego dobre i złe konsekwencje....
Pragnę wierzyć w moc ducha człowieczego,
ale w tym gównianym świecie jest
tyle złego.
Choć pewnie ja to widzę z tej perspektywy,
że jestem bez winy.
Choć to niemożliwe,
gdyż wiem, że ma próżność wznosi się przez wieczną chwile.
Choć nie chcę w niej trwać
to jednak muszę
Twoje dzieci zabierają każdą
dobrą duszę.
Pragnę wierzyć,
w człowieka i słyszeć od Ciebie wołanie,
czy robię dobrze, czy może nie robię nic wcale.
W gruncie rzeczy istnienia nie rozumiem,
jak walczyłem, leżałem na dnie
jak nie tknąłem myślą,
serce dudniło melodią przebrzydłą.
Choć przepraszam Cię,
Bo nie wypada,
ale kurwa!
Jestem stworzony na Twe podobieństwo
a wszystko co od Ciebie otrzymuję,
to człowiecze okropieństwo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz