prosta, nieco zgrzybiała.
Myśli zimne chłodzą czułości pęki.
Biadolenie pełne swej mocy niedzisiejszej,
a wczorajszej, też kilkuletniej.
Choć rozwijać skrzydła osoba chce.
Chowa się pod naciskiem
"kiedyś było tak"
Przecierając szlaki,
Które poznał jeden taki.
Usłyszał, słów kilka od tamtego z lewej,
Że to co robi jest złe i skończy
w piekle, może w chlewie.
Zgrabne opakowanie,
Czerwień na ustach,
Paznokcie piękne,
drogie i zadbane.
W próżności,
smutki i żale
zaniechane.
W małżeństwie, na zewnątrz uśmiechów masa.
Ciągle, krzyk i rozczarowanie,
momentów podszytych kryzysem
cała paleta, skala.
Pławiąc się w szczęściu i dostatku,
Ukrywa swe smutki
przed tym co może mieć
jakiekolwiek skutki...
W gestach, w spojrzeniach
strach otwiera drzwi,
które chciały być zapomniane
w ludzkich stworzeniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz