rodzi się ikra pamięci niezmąconej
człowieczych słów pełnej smutki i żalu utulonej
Będąć wśród kamieni, w listopadowej mgle mój drogi człowieczku.
Stefanie, nigdy nie znałem Twojej twarzy,
rosły z Ciebie chłop był, zamknięty w strachu przed porzuceniem
porośnięty goryczą życia tamtejszych czasów, niespotkałeś się ze zrozumieniem.
Stefanie, choć tak naprawdę brakło czasu, iskierka nadzei wciąż się jarzy.
Już leżysz kilkanaście lat w drewnianym pudełku
ganiając się z Panem, w czyśćcu
Może jesteś już w niebiańskim gajerku.
Zapomniany przez setki, przyjaciół tak zwanych
istniejąc w niepamięci, rodzinnych zdjęć, rodzinnych wspomnień
Dziś w listopadzie, obudziłeś się w świadomości wszystkich tych pozostawionych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz