czwartek, 6 listopada 2014

Bądź sobie...



   Wspaniałością jest bycie szczęśliwym, ta nieodparta radość to sukces, na skalę makro. Gdy zanikają bariery między tym co siedzi w głowie (te złe duchy, które tworzą pochmurny dzień w myślach) oraz tym co robimy przeciw temu to szczęście. Iść do przodu ku przeciwnościom. Skąd to mi się wzięło?
Jak już wcześniej pisałem na temat facebook'a. Że jest doskonały do komunikacji międzynarodowej. Tak tez było w tym przypadku.
    Moja przyjaciółka mieszka za granicą, w wieku bardzo młodym musiała wyemigrować. To smutne, ze musiało się to stać. Nie było tutaj nic co mogłoby spowodować chęć jestestwa w naszym wspaniałym kraju. Całkowicie pochłonęły ją złe myśli, ze jest samotnie, ze bardzo ciężko się żyje, jednym słowem -  dramat. Oczywiście staram się jakoś logicznie mówić, składać zdania, które nie będą pustym pocieszeniem, a zarazem frazą, która warto przemyśleć. Efekt był taki, ze każdy ma swoją rację (jak najbardziej) nie jestem tam, jestem tu i teraz.
     Wychodząc z założenia, ze dziwactwa są śmieszne, autorytatywnie powiedziałem, ze musi zrobić selfie z uśmiechem. Zrobiła. Nie jedno, nie dwa, a osiem. Żeby być uczciwym również dałem od siebie kilka, no i powstała zabawna wymiana selfie. Lęk zniknął, strach zaginął, złe duchy uciekły na koniec głowy. Niestety i stety. Te krótkie szczęście powstało z zamysłu, żeby zrobić cos wbrew formie. Bzdury są śmieszne i dziwaczne, wszyscy jesteśmy dziwakami. W tym krótkim momencie nie było niczego złego, nie było utęsknienia. Istniało tu i teraz w czystej formie. Zdjęcia powstawały w czasie rzeczywistym - nie bylem, a jednak bylem. Jak to ma się do szczęścia?
   Szczęście to stan ducha. To ten moment gdy zdamy sobie sprawę z dualizmu w jakim żyjemy.
Ze nie ma miłości bez tęsknoty.
Ze nie ma problemu bez rozwiązania
Nie ma skutku bez przyczyny.
Im bardziej skupimy się na negatywnych rzeczach one nas pochłoną, zostaniemy zjedzeni przez samych siebie.
I po co? Przecież można być nieodpartym szczęściem dla siebie. Znając złą cześć  świata skupić się na tych dobrych aspektach. To nie ja wywołałem reakcje uśmiechu na twarzy emigrantki. Ja tylko dałem ideę, ze można być uśmiechniętym mimo wszystko. Udało się. Mimo przeciwności jaką była myśl "jest mi tak źle " udało mi się wykrzesać entuzjazm, jaki istnieje w każdym z nas. A przez negatywne myśli, które zamiast płynąć robimy z nich zupę.
 Gotujemy w wielkim garze, do którego dodamy wielkie oczy strachu, szczyptę niechęci, przyprawimy bojaźnią przed odrzuceniem dostajemy wspaniały przepis na bezsilność i pasywność wobec własnego” Ja”. Smacznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz