wtorek, 23 września 2014

List do siebie.

Co z tego że żyję?
Czy nie zabieram tlenu potrzebującym?
Czy nie kradnę komuś miłości?
Czy gubię wątek istnienia?
Nie wiem,
Być może.
To ta cierniowa sfera.
Potwonym koszmarom
oddawać pokłon.
Budząc się rano,
zasypiając co noc,
Krzątać się wśród
poplątanych emocji.
Odbierając,
czasem dając.
Czy nie problem w tym,
że żyję i mam się dobrze?
Mimowolnie brakuje oddechu.
Gubiąc się w swym rozrachunku.
Biorąc życie za łeb.
Nie czekając na to jaki będzie tego kres.
Kiedy nastanie choroba
wtedy ginąc w samotności.
Trącany kijem niezbyt przyjemnych gości.
Banalne to wszystko
Pytań szerokie grono.
Odpowiedzi  jakby takie niewidzialne.
Zwracam się do Boga czy też mogę
oddać się ciemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz