białym puchem przyozdobiła
szare blokowiska
skrzętnie oświetliła swym blaskiem.
Uśmiechem swym łagodnym
dzieciątko ułożyła do snu
przymroziła kryształem połamanym
wozów kilkanaście
Ujrzawszy niemrawą szarawą twarz
utulić Panienkę chciała
biedną z bladym uśmiechem
z gorejącym serduszkiem
Jedynie drewienko
kruche ze stempelkiem na główce
rozgrzewało sekund kilka.
Luna nie rozumiała
tulić chciała
kochać
w ten sposób do rana
zapomniała
że mroźna jest za bardzo
gdy z zimą się brata
W kocyku śniegowym
te małe serduszko schowała
jedynej osobie dała
jedynej która na nie czekała
przepraszając...
A dziewczynka, dziewczynka
dopiero po ludzkiej śmierci
życia zasmakowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz