czwartek, 23 kwietnia 2015

Dzielone na dwoje

Leże tak sobie już tydzień
ze szkła wylewa się bursztynowy strumień
leżę tak sobie już kolejne dni
brakuje sił, by gdzieś odnaleźć siebie.
Z rozbitego dna dusza  wrze.
Bluszcz owinął go
"Zamknij ten swój ryj"
Pocięte idee klną siebie wzajemnie
przecież istnieć nie mogą
bezszelestnie.
Karcąc siebie i wszystkich opodal
zjadłem tego
który był słaby
słaby istnieć bez silnego nie potrafi
dwójka w jednym ciele 
to czyste 
marzenia i cele

Krętą drogą idziemy...

Krętą drogą idziemy
wśród pytań nie dopowiedzianych
Jesteśmy wśród pulsujących krwi
tuląc swe słowa
jak ostatnie wspomnienie
które może odejść

Krętą drogą idziemy
wśród odpowiedzi zapamiętanych
Jesteśmy wśród splatających się rąk
tuląc ego rozerwane na dwoje

Krętą drogą idziemy
wśród słów niespamiętanych
Jesteśmy tu i tam

ego wyrzucając do kosza
jestem

środa, 15 kwietnia 2015

Kartka

Słowa pozbierane
na kartce
trzy dni
i już jej nie ma
ginie wśród
codzienności

pióro takie rozmazujące
myśli płyną
kałamarz rozlał
zeszły tydzień
przyszły tydzień
miesiące
lata

to tu jestem
jasność wśród własnej myśli
bo kochać
nie znaczy rozumieć
kochać to tkwić
wśród tego
co Pan Bóg
chce przekazać pragnie
przez nas
przez kartkę papieru tę
która leży w ogniu
pełna zapisanych wersów
tak niedorzecznych
tak krótkich
tak nic nieznaczących
dymiąca się jak życie
dymiąca się tylko tyle
ile musi

piątek, 10 kwietnia 2015

Chwilą karmione szczęście

Usta zamknięte
splatającym mięśniem
wrzask pulsujący w sercu
rozbrzmiewa bębnami
potężnymi
Zaskakująco dobry smak płynie z ust
dusze tańczą wśród marzeń sennych
łącząc się spójnie
jak powietrze z organizmami
jak wszechświat z ciałami niebieskimi
uczucia dudnią
kołata się próżnia
tylko chwila
czas nie tyka
jasność więzi mrok
a łby
łby topią się w szczęśliwości

Latarnie

to co nam nadano nie zabiorą nam
to co nam pisane
okruchem białym na ścianie
nie pryśnie
iskra
która płonie
nie zgaśnie
w butwiejących garniturach
cieniem naszych pęków kwiatów
szlifowane zgiełkiem ulic
oświetlanych sztuczną breją
napastliwie tykające w nas szczęście
eksplodować pragnie każdego dnia
a my...
my idziemy wzdłuż
korytarzy prowadzących
do wszystkiego i niczego
jak książka przeczytana
tysiąc razy