Stałem na moście, za mną popłoch, ludzie się krzątali. Ja dumałem wśród tego zgiełku. Głowa puchła, a chwila trwała wieczność. Tak wiele frustracji na tym moście, tak mało czasu na właściwą dedukcje. Trwało to tak szybko, konstrukcja pochłonięta została w chaosie...
Minął rok, niebieskie pudełko pokazuje tę tragedię znowu i znowu, zupełnie jak zapamiętałem, popłoch, gniew, ogień. Na środku ja, niczego nieświadomy. Wtedy spaliłem most...
Określenie "spalić za sobą most" wg. słownika związków frazeologicznych oznacza: uniemożliwiać sobie drogę powrotu, wycofanie się z czegoś, zrywać z kimś, z czymś nieodwołalnie.
I tak często to wygląda, jak w tym wymyślonym obrazku, pochłonięci sobą i naszym "ja" nie trudzimy się nad racjonalnym pomyślunkiem, dbamy wtedy zaledwie o swój nos, a także swoją głowę. Nie liczymy się z otoczeniem... Jest to napędzane jedynie naszym wyimaginowanym tworem umysłu, poprzez zniekształconą percepcję.
Niemniej, wyżreć, wykrzyczeć, wypluć słowa to jedno, nie raz uda się z tego wyjść. Przepraszając, miłując, prosząc. Spalenie mostu to bardziej niszcząca sprawa. Dotykamy człowieka, słowem, gestem tak bardzo mocnym, tak bardzo brudnym i negatywnym, że ktoś musi i chce od nas się odciąć. To zbrodnia na relacji, którą pełnimy, ucięta i nieodnawialna.
Właściwie dlaczego tak się dzieje, że popełniamy taką rzecz, a potem najczęściej tego żałujemy? Dlaczego tak często to się zdarza wśród nas i naszych bliskich?
1. Frustracja problemami dnia codziennego.
Kazik miał zły dzień, z pracy go wylali, jego żona nie posprzątała, nie zrobiła mu obiadu, był wściekły, bo przecież ona nie wiedziała, że go wylali, zawsze robiła mu obiad, a dzisiaj jak potrzebuje większego wsparcia to jej nie ma! Cholera! Psia Mać! Oczywiście to wina pracodawcy, że go wylali, bo Kazik często podbierał sobie z kasetki pieniądze, nikt go nie pilnował i wszystko było super, ale nie! Szefowi chciało się dziś jechać na prostytutki to też sam sięgnął do kasetki, a tam za wiele to nie było... Ten łajdak, żona w domu, a on na panienki chodzi... bydlak!
Wraca żona uśmiechnięta, jej siostra zabrała ją na zakupy, wróciła z zagranicy, więc stawiała kawę, fryzjera tipsy, rewelacja! Jak mogłaby z tego nie skorzystać. Weszła do kuchni, a tam siedzi mąż. Chyba jest zły, coś się stało... Misiek, co się stało? Gówno! Ja tyram jak wół, a Ty łazisz i jakieś łachy dla tych swoich fagasów kupujesz?! Pierdol się szmato. (potem padło kilka innych epitetów)
Następnie powiedział faktycznie co się stało, ale już było za późno. nikt w życiu jej tak nie poniżył, bohaterka nie wyobrażała sobie byciem kuchtą, która nie może wyjść z kuchni, nie mogła znieść, że jej mąż zwyzywał ją, przeżyłaby kradzież, bo kochała go, ale on podniósł na nią rękę, słowa i krzyk. Było jej ciężko, ale odeszła. Kilka dni później wrócił wspaniały mąż, błagał pełen skruchy. Nic się nie zmieniło, wciąż było za późno.
Historyjka bardzo prosta, wręcz banalna. Ale o co chodzi... Gdy jesteśmy napełnieni złością, jesteśmy spięci. Załącza nam się zapalnik, który tyka, nie wiadomo kiedy eksploduje i na co. Frustrację musimy gdzieś upuścić, gdyż człowiek nie może dusić złych emocji. Niemniej w tym czasie nie panujemy nad sobą, tak do końca. Nakręceni na zło, być może by poczuć się lepiej będziemy chcieli ugryźć, rozgryźć rozszarpać coś co stanie nam na drodze, dlatego wtedy idziemy zaślepieni, dużo rzeczy wydaje się być płachtą na byka. W tym czasie lepiej jednak odpuścić sobie kontakt z kimś, na chwilę, na jakiś czas, by machinalnie nie zniszczyć czegoś, co bardzo długo budowaliśmy. Spacer, basen, kino cokolwiek, co da nam chwilę na wdech i wydech bez użycia emocji i mózgu, który może nakręcać sobie nierzeczywiste obrazy, które irytują i mogą zniszczyć faktyczną rzeczywistość.
2. Brak filtrującego wypowiedzi osób trzecich.
Ryszard pełnił funkcję bardzo odpowiedzialną, firma się rozwijała, a on wciąż to chciał więcej i więcej. W końcu był jej głową, co prawda dyrektorem nie był, ale po paru latach pracy w firmie został jego prawą ręką. Zarabiał więcej to i jego żona zaczęła ubierać się lepiej, miała możliwości finansowe do zadbania o siebie w sposób, na który nie mogła sobie pozwolić, gdy mąż zarabiał mniej. Ryszard był zapracowany, chodził spięty, był zaangażowany w swoją pracę, gdzieś tam małżeństwo spadło na drugi tor. Niemniej kochał. Kochał za każdą chwilę spełnioną razem ze swoją żoną, za doping i wsparcie, jakie otrzymywał przez całe życie z nią. Kochał w dobrych latach i w tych mniej. A ona, ona dostała możliwości, z których korzystała. Była piękna, gdzieś te piękno chowało się w niższym standardzie życia, może szanowała bardziej pieniążki, nieważne.
Teraz mogła sobie na to pozwolić. Mężczyźni zaczęli ją zauważać. Jak to mężczyźni, kochają piękne kobiety. Biust, pośladki, twarz, fizyczne aspekty są jak najbardziej na plus, ale Ryszard nie widział. Był pochłonięty pracą. Słyszał na temat swojej żony, słyszał komplementy i rubaszne żarty, słyszał "rady", a także liczne podteksty. Czuł się zgorszony tym, że inni, sąsiadki, żony kolegów, koledzy widzą to czego on nie widzi. Poczuł gniew, że jego kobieta jest za ładna, na pewno nie robi tego dla niego, dla tego samego Ryśka, który z nią jest od długiego czasu.
Nadszedł ten czas, powiedział za dużo... i stało się. Choć wszystko udało się od ratować. Popełnione słowa zostały zapamiętane. Most jest odbudowany, ale na pierwszy rzut oka widać łaty, tam gdzie coś pękło.
Jesteśmy zwierzętami społecznymi, rozmowa to stan naturalny. Nie raz to co usłyszymy nas uderza, nie raz mniej. To wynika z faktu iż czasem zapominamy o czymś co jest zwane "zdrowym rozsądkiem", bywa to też związane z naszą niską pewnością siebie, bądź też innymi aspektami, które istnieją w komitywie ze społecznością.
Często błądzimy, brakuje nam wdechu i wydechu, czasu na spokojną myśl, płynącą przez nas z punktu A - ucha, przez punkt B - mózg, do punktu C, czyli ust. Te wydają dźwięki, nie raz pokraczne, nie raz mądre, nazywamy to słowami. Słowa mają wielką siłę, dotykają, emocjonują, kradną, a także dają. Filtr, którego zapominamy z różnych przyczyn, może być iskrą. Nie zawsze jej pożądamy. Dlatego dobrze jest pod analizę to co słyszymy, gdyż te bodźce słowne, bądź gesty nie zawsze mogą przez ludzi poprawnie zinterpretowane.
3. Strach przed odrzuceniem.
Osoby, które mają problem z samooceną, nie są w stanie klarowny ocenić swoich zasług. Gdy ktoś ma niską ocenę to sukces jest zrządzeniem losu i przypadkiem, a porażka jest czymś naturalnym, bo przecież to ja. Nie ma w tym krzty prawdy, gdyż subiektywizm i problemy z podniesieniem swojej osobowości z kolan jest procesem, która wymaga uwagi psychologa, bądź psychoterapeuty rozmazuje to co dzieje się w życiu. Dlatego osoby, które czują się dobrze z czymś lub kimś, boją się to utracić, boją się, że przyjdzie taki dzień i to "coś", co jest piękne zniknie. Dlatego dołują się prędzej, wpychają się w kozi róg, zanim ten kozi róg powstaje, wręcz zaklepuje sobie te miejsce, na wypadek, gdyby to co taka osoba przewiduje, faktycznie się stało.
Mija pewien czas, a tu jednak nic się nie dzieje, taka osoba, może poczuć się dziwnie, dlatego sama odrzuca to co mu sprawia satysfakcję i przyjemność, bo woli sama odejść, aniżeli ta relacja, ta frajda odeszła samoistnie. Pędzi na ratunek swojej chorej głowie i niszczy wszystko, byleby nie pozostać odrzuconym, bo tego nie da się znieść.
Palony most, jest mostem podpalonym z chęci sabotażu, wręcz terroryzmu wewnętrznego, którego bez pomocy psychologa nie da się zatrzymać, bo będzie się powtarzał, aż dojdzie do większych tragedii.
Jeżeli szanujesz siebie, szanujesz swych bliskich, najbliższych, a także do których czujesz sympatię, nie niszcz tego, oni są tak samo ludźmi jak Ty, też mają uczucia. To że krzywdzisz ich z jakiegoś powodu, który na dany moment, wydaje Ci się być odpowiedni, w rzeczywistości może nie dać Ci satysfakcji, a jedynie coś w rodzaju "wielkiego nic". Efekty uboczne naszych decyzji, mogą odciąć nas od tych wszystkich wspólnych chwil, które możemy jeszcze przeżyć. Wspomnień nikt nam nie zabierze, ale My możemy zabrać sobie i innym możliwość kontynuacji. Zatem, gdy czujesz napełniający Cię gniew, a są ludzie wokół Ciebie. Rada jest prosta. Wdech i wydech, bo gdy ktoś oberwie, możesz tego żałować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz